O gustach się dyskutuje

Elita nazbyt elitarna, czyli co nam daje rozmowa o sztuce

Czy w naszym życiu sztuka jest elementem ważnym? Czy w ogóle jest nam do czegoś potrzebna? Większość z nas nie chodzi ani do galerii ani do muzeów. Nie ważne czy ciekawa wystawa pojawia się w naszym rodzinnym mieście, czy w trakcie wyjazdu wakacyjnego możemy zwiedzać wybitne światowe zbiory sztuki – i tak nie korzystamy z tych możliwości.
Przeprowadzone w 2017 r. badania „Wizualne – niewidzialne” pokazują, że 53% Polaków nigdy w życiu nie było w takiej instytucji jak galeria czy muzeum, kolejne 25% z rodaków taką placówkę odwiedziło raz w życiu, a regularnie odwiedza je tylko 1% z nas. Prawie 60% Polaków nie zna też, choćby ze słyszenia, żadnego artysty.

Sztuka jako dobry nawyk

W wielu krajach europejskich a także w USA czy Japonii proporcje są odwrotne. Uczestniczenie w kulturze to nawyk i codzienność. Europejczycy i Amerykanie bywają w muzeach na co dzień, angażują się także w ich działalność poprzez członkostwo w stowarzyszeniach i fundacjach wpierających ich rozwój i zakupy do zbiorów. W Wielkiej Brytanii bilety do muzeów są bezpłatne. W innych krajach zazwyczaj kilkukrotnie droższe niż Polsce, gdzie niemal wszystkie placówki mają jeden dzień w tygodniu wolny od opłat.

Uczestniczenie w kulturze nie jest więc kwestią pieniędzy, a wynikiem edukacji, przede wszystkim szkolnej, ale też i tej wyniesionej z domu. Jest to również wypadkową poziomu rozwoju społeczeństwa. Jeśli Kowalscy nie byli przez swoich nauczycieli ani rodziców zabierani do muzeum to nie przekażą tego zwyczaju swoim dzieciom. Dzieci też więc do takich miejsc nie zajrzą, chyba że zainspirują się w mediach czy grupie rówieśniczej, gdzie ktoś im powie, że sztuka jest fajna i ciekawa. Stereotypowo większość z nas uważa jednak, że sztuka jest nudna. Mamy ugruntowane przekonanie, mimo że na własnej skórze nigdy tego nie sprawdziliśmy.

Stereotypów związanych ze sztuką jest więcej. Warto przytoczyć kilka z nich. Po pierwsze na sztuce trzeba się znać, najlepiej być historykiem sztuki. Bez tego nie da się jej odbierać. Sztuka jest elitarna i przeznaczona tylko dla wybranych. Sztuka powinna być prezentowana w muzeum. Dom czy biuro to nie miejsce dla sztuki. Sztuka jest potwornie droga i jej posiadanie to przywilej i fanaberia bogaczy. Sztuka to współczesny zamiennik religii, wymyślono ją po to, żeby wypełnić pustkę emocjonalną osób niewierzących. To tylko kilka z nich. Stanową barierę obronną przez uczestniczeniem w kulturze. Pozwalają na każde pytanie o sztukę czy propozycję wizyty w galerii odpowiedzieć wyświechtanym frazesem „ja się na sztuce nie znam, nie mam gustu ani pieniędzy na takie rzeczy”. I po sprawie. Jesteśmy usprawiedliwieni i mamy odhaczone. Można już usiąść i spokojnie pooglądać telewizję.

Zaskoczeni jesteśmy wtedy, gdy ze sztuką stykamy się znienacka i przez przypadek. Część osób uruchamia mechanizmy obronne, odpycha od siebie okazję. Często poprzez użycie tych samych wyświechtanych frazesów, czasami stając w aktywnej opozycji do sztuki. Większość jednak jest przyjemnie zaskoczona. Odkrywa, że na sztuce zna się każdy, kto jest wystarczająco otwarty, ma emocje i pozwala sobie na uwolnienie reakcji, skojarzeń i estetycznego odbioru.

Co nam daje sztuka?

Sztuka, kontemplowana na żywo, w osobistej relacji, która nie tylko pozwala nam ocenić format i faktyczny kolor pracy oraz jej fakturę oraz sposób, w jaki na powierzchni płótna czy formie rzeźbiarskiej odbija się światło, ma nam do zaoferowania o wiele więcej niż reprodukcja w internecie. Oczywiście można kupować sztukę przez internet czy w wirtualny sposób zwiedzać światowe kolekcje muzealne. Będzie to jednak substytut prawdziwej relacji z dziełami sztuki. Zdecydowanie jest on lepszy niż nic, ale zawęża nam skalę naszych emocji i odczuć, jakie będziemy mieć w trakcie wizyty w galerii czy oglądania muzealnych zbiorów.

Wizyta w galerii, mam tu na myśli galerię prywatną, komercyjną, to także niepowtarzalna okazja do rozmowy z marchandami, krytykami, galerzystami. Wiem, że wiele osób unika wizyt w galeriach, bo obawiają się, niesłusznie, właśnie takich rozmów. Panuje stereotypowy pogląd, że galerzysta będzie od nas wymagał wiedzy, rozmowy z użyciem fachowego języka i eksperckiego podejścia do oglądanych prac. Nic bardziej mylnego. Oczywiście jako pracownicy galerii chętnie dzielimy się wiedzą o sztuce i o artystach, a także opowiadamy o własnych emocjach dotyczących oglądanych dzieł. Nie mamy natomiast oczekiwań w stosunku do naszych gości. Można przyjść do galerii i po prostu cieszyć się oglądaniem sztuki w milczeniu. Można zacząć rozmowę i czerpać z naszej wiedzy. Można też dzielić się swoimi refleksjami, odczuciami, poszukiwać analogii do innych znanych prac lub mówić o swoich przeżyciach z zupełnie innych obszarów, takich jak podróże, kulinaria, design czy architektura, a które kojarzą nam się z oglądanymi obrazami czy grafikami. Można mówić o tym, co się podoba, ale też o tym, co irytuje.

Kiedy miłośnicy sztuki dzielą się z nami swoimi odczuciami i refleksjami na temat malarstwa, stanowi to w naszej pracy najwyższą nagrodę. Kolekcjonerzy wytrawni dodatkowo posiadają też wielką wiedzę o zbieranych przez siebie dziełach. Często jest to naprawdę wiedza ekspercka na najwyższym stopniu wtajemniczenia. Nie jest ona jednak do rozmowy o sztuce konieczna. Bazowanie na emocjach i skojarzeniach też jest niezwykle ciekawe i wzbogacające samą interpretację dzieł, jak i nas, czyli tych którzy z miłośnikami sztuki o niej rozmawiają. My przecież nie jesteśmy w tym zawodzie z przypadku. Także towarzyszy nam niekończąca się fascynacja sztuką.

Pasją do sztuki powinnyśmy się dzielić. Zabierać na wizyty w galerii dzieci, aby takie odwiedziny stały się dla nich nawykiem i czymś naturalnym. Zresztą dzieci, nawet dość małe, w niesamowity sposób odczuwają dzieła plastyczne i w autentyczny, zaangażowany sposób potrafią mówić o emocjach. Do galerii warto też zabierać swoich partnerów, rodzinę i przyjaciół. Sztuka to hobby, które sprzyja wspólnemu spędzaniu czasu i wymianie poglądów na tematy dalekie od kłopotliwej codzienności.

Korzystanie z wiedzy marchandów i galerzystów to także istotny element dobrego inwestowania w sztukę. Mamy wiedzę o artystach, ich prywatnym życiu i aspiracjach, kondycji i planach, która jest istotnym składnikiem trafnych wyborów inwestycyjnych. Czy będziemy się nią dzielić? Oczywiście, że będziemy, bo zależy nam na tym, aby nasi klienci mądrze inwestowali. Kiedy będą mieć na tym polu sukcesy to nie tylko do nas wrócą, ale też będą rekomendować kolejnych klientów. Wielokrotnie słyszałam, że nam marchandom, czyli tak naprawdę sprzedawcom sztuki, nie należy ufać. Panuje pogląd, że naszym celem jest wyłącznie sprzedaż, czyli wciśniecie klientowi towaru jak najwięcej, jak najdrożej i najlepiej z obszaru takich prac, które nie są specjalnie „chodliwe”, które sprzedać trudniej, bo nie są poszukiwane przez odbiorców. Takie myślenie też jest stereotypem. Prawda jest taka, że lubimy sprzedawać, bo lubimy, kiedy dzieła sztuki trafiają do kolejnych domów czy firm i cieszą swoich właścicieli. Lubimy sprzedawać, bo wtedy widzimy, że nasza praca ma sens. Lubimy, bo wiemy, że dzieło sztuki, kiedy „wychodzi” z galerii to trafia najczęściej „przed oczy” nie tylko jednej osoby, a będzie wzbogacać doznania całej rodziny i kręgu przyjaciół. Chętnie zwracamy uwagę na prace mniej modne, nie dlatego że chcemy „wcisnąć” niechodliwy towar, a dlatego, że dobra sztuka nie zawsze jest modna, a wartość estetyczna i intelektualna niektórych prac nie została jeszcze powszechnie odkryta. Kolekcjonowanie nie polega przecież na tym, abyśmy wszyscy posiadali „Dwurnika”. Lubimy się dzielić swoimi emocjami i wiedzą o artystach oraz dziełach, których kariery dopiero przeczuwamy.

Sztuka zawsze będzie elitarna. W Polsce jest jednak dużo bardziej elitarna niż powinna. W byciu elitą nie ma nic złego. Prawdziwa elita potrafi i chce się jednak dzielić swoją wiedzą i fascynacjami. Dlatego odwiedzajmy galerie w większym gronie przyjaciół i rozmawiajmy. Może wtedy statystyki zaczną wyglądać inaczej. Pamiętajmy też, że rozmowa to dialog, a ten może być prowadzony w różny sposób: mailowo, telefonicznie, w postaci czatu czy wideokonferencji. Sztuka nie zna granic i odległości. Doceńmy też, zwłaszcza teraz, panujący w galeriach spokój, brak tłumu ludzi i możliwość indywidualnego kontemplowania dzieł i rozmowy na ich temat.

– Agnieszka Gniotek