O gustach się dyskutuje

O gustach się dyskutuje i basta!

Czas czytania: 7 min.

Czy znacie powiedzenie „O gustach się nie dyskutuje”? Znacie na pewno. Także w źródłowej, łacińskiej wersji De gustibus non est disputandum lub de gustibus non disputandum est. Ile to powiedzenie wyrządziło krzywdy? Mnóstwo. Nie tylko w kontekście odbioru sztuki, choć w zakresie tego tematu jest chyba najbardziej dotkliwe. Sądzę, że zamyka usta także niektórym z Was, kiedy chcecie się podzielić refleksami na temat sztuki z najbliższymi i przyjaciółmi, pochwalić właśnie kupionym obrazem lub zdobyć na temat sztuki więcej wiedzy. 

Z wiedzą jest tak, że uczenie się historii sztuki jest właściwe, godne uznania i szanowane. To wszak historia. Chcieć jednak dowiedzieć się, dlaczego ładne jest ładne, dlaczego jeden obraz mi się podoba, a drugi nie, to już fanaberia, niepotrzebny kaprys, a przede wszystkim pytania, na które nie ma odpowiedzi, bo przecież… o gustach się nie dyskutuje. 

To co z tym dyskutowaniem?

Jeśli zastanawiasz się, dlaczego na aukcji jedna praca jest licytowana do wysokiej kwoty, choć zupełnie Ci się na podoba, a tę, która przypadła Ci do gustu pozostali uczestnicy aukcji pominęli, to zazwyczaj sądzisz, że to Twoja wina, wina Twojego gustu. Być może pomyślisz, że gustu nie masz, ale z nikim tego nie skonsultujesz i nie przegadasz, bo przecież o gustach się nie dyskutuje. Jak się nie dyskutuje, to także się tego gustu nie uczy, nie rozwija, nie ćwiczy. 

Wnętrze mieszkania kolekcjonera z Warszawy z pracami Andrzeja Folfasa

Po pierwsze to bzdura, a po drugie – sytuacją na aukcji się nie przejmuj. Kupuj to, na co masz ochotę. Na rynku sztuki zasada „miliony much nie mogą się mylić” zazwyczaj działa odwrotnie.

Sentencję zamykającą nam możliwość dyskutowania o guście wymyślili starożytni Rzymianie, naród skądinąd niezbyt wyrafinowany. Nie powiedziała tego konkretna osoba, na przykład ceniony filozof. Powiedzenie oddaje vox populi czyli głos ludu. To bardzo demokratyczne, ale niezbyt mądre. Głos ludu liczy się wtedy, kiedy w grę wchodzą rozwiązania siłowe, natomiast nie należy przykładać do niego wagi, kiedy treścią rozważań jest wysoka kultura czy wyrafinowana sztuka. To jest domeną elit. Słowo elita w dzisiejszych czasach nie jest dobrze widziane. Także niesłusznie. Obecnie do elity, tej kulturalnej i intelektualnej wchodzi się dzięki wiedzy i czytaniu książek, a nie z „dobrego” urodzenia. Śmiem twierdzić, że dziś wejść jest do niej trudnej, niż 200 lat temu. 

Do czego, tak naprawdę, służy używanie powiedzenia „o gustach się nie dyskutuje”? Do zamykania ust naszym rozmówcom, ewentualnie do tego, aby nam zamknąć usta. Warto o tym pamiętać, bo to nic fajnego. 

Dlaczego więc o guście dyskutować warto? Jak to robić? Co nam to da?

Dyskusja o guście nie jest wykazywaniem wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Nie jest też, a na pewno nie powinna być, przekonywaniem drugiej strony do swojej racji. Celem dyskusji o guście jest sama dyskusja, która jako taka nas rozwija i przynosi nam i pozostałym dyskutantom wartość. Dzięki otwartości na dyskusję o guście, nauczymy się być bardziej otwarci na ocenę, na przyjmowanie do wiadomość faktu, że druga strona ma odmienne zadanie. Przyda nam się to nie tylko w kontekście sztuki, ale też zwyczajnie w życiu. 

Zbiory kolekcjonerki z Francji z obrazem Macieja Bieniasza

Rozmawiając o sztuce, nie o jej historii, a o konkretnych obrazach czy rzeźbach, zastanówmy się, dlaczego nam coś się podoba. Na jakie kwestie zwracamy uwagę. Co na nas najsilniej wpływa. To może być kolor, światło, bryła, precyzyjny rysunek, umiejętnie zaaranżowana kompozycja, faktura, rytm. Może to być też anegdota, czyli ciekawie opowiedziana przez artystę historia. Może na nas wpływać też kontekst – nasza wiedza o samym dziele czy o jego autorze. Mogą być w tym wątki dramatyczno-kryminalne o utraconym w czasie wojny arcydziele, skradzionym obrazie, sportretowanych osobach czy zamachu dokonanym przez szaleńca na samo płótno. Inne powody, dla których coś nam się podoba, mogą być też bardzo osobiste. Motyw z obrazu przypomina nam znane miejsca, osoby, które szanujemy lub do których tęsknimy, czasy naszej młodości. Coś może się nam podobać także dlatego, że pasuje nam do wnętrza mieszkania lub dlatego, że z niewiadomych powodów „od zawsze” podoba nam się kolor zielony. 

Popatrzcie na wszystkie argumenty i tematy, które poruszyłam powyżej. Czy jest w nich coś, co może ubliżyć czy dezorientować gust osoby, z którą rozmawiamy? Nic. To kwestie, które są nasze własne i w sferze naszej emocjonalności pozostają, a my się tą refleksją dzielimy. To, że my lubimy kolor zielony, nie powoduje, że ktoś inny się nie zna na sztuce, jeśli woli złoty. Jeśli do nas przemawia bardziej bryła niż kolor, to jest to nasze odczucie i warto o nim opowiedzieć, ale nie oznacza to, że negatywnie oceniamy kogoś, kto bardziej rezonuje z walorami barwnymi. 

Informacja zwrotna, czyli krótki instruktaż, jak dyskutować mądrze

W psychologii, biznesie, zarządzaniu zespołem czy po prostu w relacjach rodzinnych uczymy się udzielać informacji zwrotnej. Uczymy się, ponieważ jest to bardzo potrzebna kompetencja, z którą się nie rodzimy. Nie przychodzi nam ona naturalnie, choć na pewno życie byłoby o wiele przyjemniejsze i prostsze, gdyby każdy z nas miał takie kompetencje w „pakiecie startowym”. 

Salon kolekcjonerki z Oxfordu w Wielkiej Brytanii, która propaguje polską sztukę wśród znajomych Brytyjczyków. Praca Joanny Pałys zakupiona w Xanadu.

Prawidłowe udzielanie informacji zwrotnej składa się z kilku istotnych elementów i zasad. Polega na zwracaniu się bezpośrednio do osoby, z którą rozmawiamy. Chodzi tu o to, aby nie obmawiać kogoś „za plecami”. Kolejno wyrażamy ocenę bezpośrednio po zaistniałym zachowaniu albo po zobaczeniu jakiegoś faktu czy zdarzenia. Oceniamy zachowanie, a nie osobę. Powinniśmy być konkretni i opisać zachowanie lub zdarzenie. Mówimy, jak my czujemy się w zaistniałym kontekście, nie odnosimy się do ogółu osób. Pokazujemy, jaki wpływ na nas ma zaistniała sytuacja. Nie wyciągamy pochopnych wniosków, unikamy publicznie oceny, czyli piętnowania oraz nie oceniamy aspektów, na które oceniany nie miał wpływu.

To fantastyczna instrukcja. Można ją wprost przełożyć na rozmowę o tym, co nam się podoba, a co nie i dlaczego. Te same zasady możemy zestawić w naszej dyskusji o guście. Rozmawiajmy odwiedzając wystawy bądź oglądając reprodukcje prac. Mówmy, jak my odbieramy dane działo, a nie odgradzajmy się do innych testami „ludziom się to podoba”, „to ceniony przez krytyków malarz, więc powinna ci się podobać jego twórczość”. Nie mówmy Krysi, że Basia nie ma gustu, bo jakieś „okropne obrazy” podobały się jej ostatnio na wspólnie oglądanej wystawie. Mówmy przede wszystkim, co my czujemy lub jakie skojarzenia mamy wobec dzieł sztuki. Bądźmy otwarci na to, aby wysłuchać reakcji naszego rozmówcy. Nie wnioskujmy na podstawie jednego grymasu twarzy czy jednego zdania. Nie ulegajmy też kontekstualizacji, czyli nie uważajmy a priori, że coś powinno się nam podobać, bo jest pokazywane w galerii czy muzeum. 

Ponadto nie mówimy nikomu, że nie ma gustu, ale też nie myślmy tak o sobie. Nie powtarzajmy, że o gustach się nie dyskutuje. Nie zamykajmy się tym wyświechtanym frazesem na rozmowę o sztuce. 

I na koniec… wchodząc do galerii, nie mówmy już na progu „ja się na sztuce nie znam”. Być może nie znasz się na historii sztuki – to dyscyplina akademicka. Być może nie znasz się na rynku sztuki – to obszerna, rozwijająca się dynamicznie dziedzina wiedzy, w której poznaniu pomoże dobry doradca – marszand czy galerzysta. 

Na sztuce zna się natomiast każdy, kto jest na nią otwarty, poświęci jej trochę czasu i odpowie sobie na pytanie, co mi się podoba i dlaczego, co do mnie w tym obrazie lub rzeźbie przemawia, a co zniechęca mnie do tego widzianego obok. 

Agnieszka Gniotek

PS. Od prawie 3 lat prowadzę co tydzień audycje „O gustach się dyskutuje”. Przez pierwsze dwa lata, były to krótkie nagrania na Facebooku, prezentujące recenzje książek przeznaczonych dla kolekcjonerów, miłośników sztuki i osób chcących w sztukę inwestować. „Przegrywaliśmy” te audycje na stronę internetową Xanadu „wrzucając” je jednocześnie na YouTube. 

Od roku audycja nadal nagrywana jest regularnie, w każdy wtorek o 12.30. Trwa już jednak oprawie 40 minut i zawiera 5 stałych elementów narracji. Zawsze omawiam jedno zagadnienie ogólne, jedno narzędzie przydatne miłośnikom sztuki. Polecam miejsce w Internecie, które warto śledzić, aby pozyskiwać wiedzę o sztuce i „być na bieżąco”. Na koniec rekomenduję Wam odwiedzenie konkretnej wystawy i lekturę dobrej książki o sztuce. Te audycje są równolegle transmitowane na Facebooku, YouTube i LinkedIn, a już po kilku minutach od zakończenia nagrania live, trafiają na naszą stronę internetową. Każdy odcinek jest dobrze opisany, aby łatwo można było się zorientować w jego zawartości.

Zapraszam Was do słuchania audycji „O gustach się dyskutuje”, bo dzielę się tam wiedzą, której prawdopodobnie nie ma w książkach!

→ Zasubskrybuj nasz kanał na YouTube!