O gustach się dyskutuje

11 powodów, dla których warto kolekcjonować design

Kolekcjonowanie przedmiotów ma długą metrykę. Dłuższą niż się wydaje. Tak długą, jak kolekcjonowanie dzieł sztuki i książek. Początkowo możni tego świata zamykali swoje kolekcje przedmiotów w kunstkamerach czyli panoptykach. Były to gabinety osobliwości wyposażone w specjalne meble – szafy biblioteczne i komody o wielu szufladach w rozmaitym kształcie zwane kabinetami. 

W kunstkamerach przechowywano rozmaite przedmioty. Dziś niektóre nas rozbawiają, inne frapują, a kolejne budzą wstręt. Do kunstkamer trafiły klejnoty, bronie i wyroby rzemiosła, artefakty przywiezione z egzotycznych podróży, naturalia np. jaja strusie lub skorupy żółwi, przedmioty o mitycznej proweniencji, takie jak róg jednorożca, relikwie świętych i preparaty w formalinie zawierające zdeformowane zwierzęta np. dwugłowe cielę. 

Współcześnie, ludzkie lub zwierzęce narządy w formalinie rzadko goszczą w naszych domach. W przeciwieństwie do innych kolekcji przedmiotów, od znaczków pocztowych, poprzez biżuterię i zestawy klocków Lego, a kończąc na designie. Ten ostatni cieszy się w ostatnich latach szczególną uwagą coraz liczniejszego grona zbieraczy. Dlaczego?

Przyczyn jest wiele. Słowo design dotyczy przedmów powojennych. Na secesyjny zestaw toaletowy nie powiemy design, a raczej antyk. Design to przedmiot powstały najwcześniej w latach 40. XX w. Może być też współczesny, ale ten ostatni nie cieszy się jeszcze zainteresowaniem kolekcjonerów, choć jest często wybierany prze osoby aranżujące swoje wnętrza i architektów. 

Przedmiotem kolekcjonerstwa są jednak przedmioty z lat 50., 60.i 70., a ostatnio także 80. Granica czasowa kolekcjonerskich zainteresowań przesuwa się w kierunku współczesności. Dzieje się to jednak powoli, w zgodzie z tym, jak przemijają pokolenia. Jednym z istotnych powodów kolekcjonowania takich przedmiotów jest nostalgia za czasami młodości, albo też przeciwnie – dystans czasowy powoduje, że zbieracz bez emocjonalnego zaangażowania zachwycą się przedmiotem sprzed lat, który w oczach jego rodziców jest jeszcze brzydactwem, z którym przymusowo musieli mieszkać w przaśnych latach PRL. 

To bardzo ciekawe z socjologicznego punktu widzenia. Gust się zmienia, zainteresowania też. Często także zataczają koło. Jestem urodzona w latach 70., więc dziś, „za Chiny Ludowe” nie założę na siebie dopasowanego sweterka w góralskie wzory i kurteczki z misiem na wierzchu. Skojarzenia mam z dzieciństwa i nie są one najlepsze. Dla młodszego o dekadę, no może o 15 lat, pokolenia takie ciuszki to szczyt mody i dobrego gustu. Z designem jest podobnie. 

Design, zwłaszcza rodzimy, warto kolekcjonować. Dlaczego? Powody mogłabym wymieniać długo, ale uznałam, że 11 wystarczy. Przynajmniej na początek. 


1. Wyjątkowy dorobek polskich projektantów przemysłowych

Możemy to przyznać z dumą i bez naciągania, że w przaśnym okresie PRL polska kreatywność, a także liczba osób kreatywnością zajmujących się zawodowo, była naprawdę wyjątkowa. Nasi ograniczeni wszelkimi niedoborami designerzy (choć takiego słowa wtedy jeszcze nie było) stawali na głowie, aby to, co projektują było ładne, eleganckie, lekkie i nowoczesne. Mieli ambicje walki z mieszczańskim gustem okresu międzywojennego. Chcieli też dać ludziom potrzebne im rzeczy, takie które pasowałyby do niewielkich metraży mieszkań oraz były relatywnie tanie, czyli dostępne cenowo dla przeciętnego Polaka. Ponieważ brakowało wszystkiego (materiałów, technologii, maszyn, licencji), w latach 80. pod tym względem było nawet gorzej niż po wo

jnie, to kreatywność kwitła, owocując wybitnymi projektami. Kolekcjonując więc polski design doby PRL, sięgamy po piękne rzeczy, które nadal fantastycznie sprawdzają się w nowoczesnych mieszkaniach. 


2. Fantastyczny sposób na spędzanie czasu

Kolekcjonowanie designu to pasja czasochłonna, ale ten czas spędzamy naprawdę kreatywnie. Co robią kolekcjonerzy designu? Po pierwsze szperają po szafkach u rodziny i znajomych, po drugie zaglądają do śmietników w okolicznych blokach i kamienicach, po trzecie wstają o 4 rano, aby odwiedzić pobliskie targowisko staroci np. na warszawskim Kole lub na krakowskich Grzegórzkach, po piąte udają się podróże do kultowych miejsc, takich jak targ w Bytomiu czy jarmark w Kermusach, po szóste przekopują się przez niezliczoną ilość ofert na allegro, olx, w katalogach aukcyjnych i na grupach w social mediach, po siódme ich ulubiony profil na FB to „Uwaga! Śmieciarka jedzie”, po ósme… Chcecie? Moim zdaniem to lepsze nawet od Netflixa. 


3. Edukacja własna

Podobno ludzie, którzy całe życie się uczą pozostają wiecznie młodzi. Kolekcjonerzy designu to osoby, które mają niesamowitą wiedzę. Często lepiej od antykwariuszy czy profesjonalnych handlarzy potrafią określić pochodzenie obiektu, czas jego produkcji, projektanta i warianty kolorystyczne. Cały czas zgłębiają tajniki swojej pasji, dzięki kontaktom z licznymi obiektami. Mają tę wiedzę „w opuszkach palców”. Kupują nie tylko przedmioty, ale też stare katalogi firm, książki o designie, opakowania, a czasami nawet archiwalne dokumenty. Równie często po prostu je znajdują. Te bezcenne źródła informacji to dla wielu osób niepotrzebna makulatura.


4. PatriotyzmSklo Union Heřmanova huť., Czechy, proj. Vladislav Urban Fioletowy wazon nr: 20048, 1962

Dla jednych to bardzo ważna, najważniejsza rzecz, dla innych słowo wyświechtane, a nawet nieco opresyjne. Nie zmienia to faktu, że pogłębianie wiedzy i chronienie od zniszczenia przedmiotów, jakie przez prawie 50 lat powstawały w Polsce, to zachowanie ważne i godne. To nie tylko przechowywanie gratów, ale też utrwalanie pamięci o ludziach i ich dokonaniach. Zarówno o tych osobach, które projektowały, wdrażały do produkcji, zatwierdzały i sprzedawały, jak i tych, które kupowały i używały. Jeśli masz upodobanie do historii i socjologii, to masz też zadatki na kolekcjonera designu. Podobnie, jeśli przynajmniej w niektórych przypadkach uważasz, że coś jest dobre, bo polskie. 

Tu uwaga dodatkowa. Najpopularniejsze jest kolekcjonowanie rodzimego designu, ale nie potrafimy się też obronić przed pięknem projektów czeskich, skandynawskich czy węgierskich. Na odkrycie czeka też Ameryka, choć z racji na odległość może to być trochę trudniejsze i bardziej kosztowne.  


5. Uroda obiektów

Nad tym nie ma się co rozwodzić. Design to przedmioty piękne, o wyważonych proporcjach, delikatne i finezyjne. W dzisiejszych czasach znowu pasują. Znowu nasze mieszkania są małe, a potrzeba piękna duża. Design jest nowoczesny w wyrazie, a my przecież „chcemy być nowocześni!”. Dlatego to, co kolekcjonujemy pięknie zdobi nasze mieszkania i domy, a w niektórych przypadkach także biura. Design, w zakresie przdmiotów takich jak szkło i ceramika, to konglomerat rzeczy drobnych. Fantastycznie dają się one ustawiać i eksponować w naszych mieszkaniach.


6. Łatwość przechowywaniaHuta Szkła Gospodarczego "Ząbkowice", proj. Jan Sylwester Drost Wazon „Optyczny”, lata 70. XX w.

Uczciwe dodam, że ta łatwość jest prawdą tylko na początku kolekcjonerskiej pasji. Faktycznie pierwszych 60 wazonów i 20 serwisów daje się ustawić na półkach i regałach w naszym mieszkaniu. Podobno można nawet nauczyć kota (niektóre egzemplarze), żeby ich nie strącał. Potem jest jak ze wszystkim.

Kolekcjonerska pasja przerasta nas i domowników (domowników wcześniej), więc trzeba pomyśleć o systemie i zagnieździć się z nim najpierw w piwnicy, a potem w wynajętym magazynie. Daje się to jednak zrobić taniej i sprawniej, niż kiedy ma się w kolekcji 2 tys. obrazów. 


7. Niski próg wejścia

Mam tu na myśli finanse. Nie musimy kupować na początku najdroższych przykładów kultowego designu, czyli np. figurki „Dudka” z Ćmielowa, która będzie nas kosztować więcej niż 20 tys. zł. Możemy skupić się na znacznie tańszych obiektach. Znacznie. Świetny design można kupić nawet poniżej 100 zł na aukcji, nie mówiąc już o tym, że daje się go wyszperać na targu czy ze śmietnika za bezcen. Oczywiście, czym większa ilość kolekcjonerów i osób świadomych wartości designu, tym rzadsze śmietnikowe okazje, ale nadal są one łatwo osiągalne dla osób zaangażowanych i systematycznych. Ludzie ciągle nie wiedzą, co mają, a często też nie chcą wiedzieć. Dla wielu osób ważniejsze jest szybkie oczyszczenie z mebli i sprzętów mieszkania po babci przed jego sprzedażą, niż zastanawianie się czy ona przypadkiem nie ma schowanego w kredensie szkła z Ząbkowic, ceramiki z Pruszkowa czy nawet serwisu „Ina”. 


8. Wzrost cenZestaw talerzyków deserowych, proj. Jan Sylwester Drost

Ceny designu rosną i będą jeszcze rosły bardzo znacząco na przestrzeni przynajmniej 10 lat, a zapewne znacznie dłużej. Ten rynek tak naprawdę dopiero się rodzi. Większość kolekcjonerów zbiera dopiero od kilku lat. Przedmiotów jest wiele, ale też nie nieskończona liczba. To sprzyja kolekcjonerstwu. Podobnie jak zaangażowanie kolejnych domów aukcyjnych, pojawianie się programów telewizyjnych na temat ciekawych przedmiotów, grup na Facebooku i kont na Instagramie. Pierwsi kolekcjonerzy designu, nawet jeśli kupowali, a nie znajdowali, oryginalne ćmielowskie figurki to płacili za nie najwyżej „kilka stów”. Dziś to kwoty kilkunastu tysięcy złotych, a nawet więcej. To dotyczy nie tylko słynnych figurek projektowanych w IWP, ale też wielu innych przykładów ceramiki i mebli. Szkło jest jeszcze stosunkowo tanie, podobnie jak biżuteria z ORNO czy Rytosztuki. Wraca moda na tkaninę, ale nadal jest ona bardzo przystępna cenowo. 

Ceny będą rosnąć. Każdy z kolekcjonerów designu mówi, że jeszcze mu się nie zdarzyło na dobrym designie stracić przy sprzedaży. Warto też pamiętać, że kolekcja, zwłaszcza przemyślana, jest warta o wiele więcej niż suma wartości poszczególnych przedmiotów wchodzących w jej skład. Może więc czas zaryzykować i zbierać przedmioty z konkretnej wytwórni, prace określonego projektanta czy dobierać szkła kolorystycznie? 


9. Możliwość budowania różnych kolekcji w obrębie jednego zbioruJenaer Glas (Niemcy), proj. Wilhelm Wagenfeld – Bauhaus Zestaw do herbaty "Tefla" – 9 elementów, lata 50. XX w. (proj. lata 30. XX w.)

To zawsze zmora kolekcjonerów. Dobrze wiedzą, że powinni budować przemyślany zbiór, a jednak tyle pięknego malarstwa, tyle fantastycznej rzeźby, tyle cudownych przedmiotów niezbyt spójnych z profilem kolekcji kusi, aby porzucić obrany rygorystycznie profil zbioru. W przypadku sztuki sprawa jest trudniejsza. Obiekty są droższe i większe. W przypadku designu możemy sobie pozwolić na fantazję i budować równolegle kilka kolekcji. Oczywiście nie należy sobie zanadto folgować, jednak mamy tu więcej swobody. 


10. Kompletowanie

Część przedmiotów to rzeczy jednostkowe. Pojedynczy wazon czy patera. Wiele jednak to zestawy np. serwisy kawowe czy obiadowe, komplety salaterek czy kieliszków. Kompletny serwis jest zacznie atrakcyjniejszy i droższy od tego, w którym brakuje dwóch talerzyków i jednej filiżanki. Czy taki zestaw ponieśmy pominąć? Niekoniecznie. Jednym z uroków kolekcjonowania designu jest to, że przedmioty z ceramiki i szkła zwyczajnie się tłuką. Zastaje więc po nich część tego, co ocalało z katastrofy. Pozwala nam to, na drodze wymiany czy skupu, dopełniać posiadane serwisy. Ma to swój nieprzeparty urok, bo ludzki mózg ma bardzo silny gen kolekcjonowania i więc męczy się, jeśli nie uda mu się stworzyć kompletu. Ciekawe jest też to, że zestawy samodzielnie skompletowane uważamy za cenniejsze. 


11. Pomocna dłońWytwórnia Porcelany Zsolnay, Węgry, proj. János Török Figurka kobiety z wazonem, lata 60. XX w.

Kolekcjonując design możemy liczyć na wsparcie. Na Facebooku jest kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt grup, gdzie kolekcjonerzy i fanatycy (nie boję się użyć tego słowa), pomagają w rozpoznaniu przedmiotu i wzajemnie sobie doradzają. Wiedza uczestników grup budzi mój ogromy szacunek, ale też trochę przeraża. 

Ci ludzie naprawdę wiedzą wszytko. Często też wyśmiewają opisy katalogowe przygotowywane przez domy aukcyjne. Dobrze, że to robią, bo możemy się od nich uczyć, ale trzeba przyznać, że są bezwzględni i zapominają, że w domach aukcyjnych po trochu musimy znać się na wszystkim. 

W każdym razie zazdroszczę tych grup jako kolekcjonerka sztuki i fotografii, bo w tych dziedzinach solidarności zbieraczy i miejsc w sieci, gdzie można zasięgnąć porady zwyczajnie nie ma. Jeśli zaczynasz kolekcjonować design lub już to robisz to pamiętaj – nie jesteś sam. 

– Agnieszka Gniotek