ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj
ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj
ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj
ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj
ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj
ban - kopiuj - kopiuj - kopiuj

Znajdź się w świecie Joanny Pałys!

Kontynuujemy reportażową serię wizyt w pracowniach reprezentowanych przez nas artystek i artystów. 

Zapraszamy do lektury osobistej relacji Agnieszki Gniotek z odwiedzin w niezwykłym miejscu, jakim jest pracownia malarstwa Joanny Pałys na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

Nie ma tu dużej przestrzeni. Trochę mnie to zaskakuje. Tu też pracuje, nie tylko jako pedagog. Tu także tworzy.

W pracowni jest ciasno. Są jeszcze wakacje, więc jesteśmy same. Normalnie poza Joanną z pracowni korzystają także studenci. Światło górne pada ze świetlika. Wcale nie jest go wiele, ale przede wszystkim jest miękkie, rozproszone. Wydaje się, że w tym pomieszczeniu nie rządzi sztuka, a wielki, stojący na środku fikus dębolistny. Zapewne usunięcie rośliny dałoby znacznie większy komfort pracy, ale nikt tu nawet o tym nie myśli. Fikus jest super i ma zapewnioną przyszłość.

W tej części pracowni, w której działa Joanna, mieści się tylko jedna sztaluga. Nie ma więc opcji na to, żeby stosować metodę twórczą, którą często praktykują inni artyści, czyli pracę nad kilkoma płótnami na raz. Tu przestrzeń pozwala zanurzyć się na całego tylko w jednym obrazie.

Rozmawiam z Joanną na temat tego, jak tworzy. Podkreśla rolę całkowitego skupienia. Nie przychodzi do pracowni malować na cały dzień. Jest tu zazwyczaj 3-4 godziny, ale w tym czasie nie robi i nie myśli o niczym innym poza malarstwem. Nie odbiera telefonu, z nikim nie rozmawia. Jej cały focus jest w obrazie. 

Zazdroszczę jej tego. Tej umiejętności wejścia w proces tak, że naturalnie eliminują się wszystkie rozproszenia. Myślę, że wielu z nas jej tego zazdrości.

Taka praca jest jednak bardzo wyczerpująca. W takiej koncentracji nie da się tkwić przez wiele godzin. Stąd stosowana przez Joannę metoda interwałowa: kilka godzin, ale za to mega efektywnych.

Poza sztalugą, światłem, farbami i fikusem, w pomieszczeniu jest jeszcze biurko, przy którym Joanna weryfikuje pomysły na kolejne prace, a może nawet bardziej na fragmenty prac, na postępy w obrębie każdego płótna. Nie ma tu szkiców, ale są zdjęcia, które stają się kanwą, zalążkiem koncepcji. Zdjęcia robi sama. Często wraca po latach do starych klisz czy zapisów cyfrowych. Jest też wiele elementów naturalnych – liści, gałązek, kamyków, rozmaitych badyli – przynoszonych ze spacerów po przedziwnych zakątkach, w lesie, w kamieniołomach, na hałdach czy usypiskach kamieni. Pytam, po co je gromadzi. Okazuje się, że to są Joanny próbniki koloru. Nie szuka koloru na palecie. Najpierw szuka go w przyrodzie. Stąd zupełnie niezwykłe gamy barw, które nasycają kolejne serie obrazów Joanny Pałys. 

Nie siedzimy w pracowni długo. Joanna nie lubi za dużo mówić o sztuce. Woli ją tworzyć. Ma swoje drobne rytuały, które pozwalają jej zanurzyć się w malarstwie całkowicie. Choć pracownię dzieli z innymi, to ewidentnie jest to jej przestrzeń intymna. 

Cieszę się, że tu jestem. Cieszę się, że Joanna mnie, ale też Tobie, odsłoniła fragment swojego procesu twórczego. Dzięki temu lepiej rozumiemy jej malarstwo i możemy się nim pełniej zachwycać.

Autorka tekstu: Agnieszka Gniotek

Autor zdjęć: Adam Kruczek

 

Sprawdź dostępne obrazy Joanny Pałys